Grenlandia, określana przez ludność miejscową jako Kalaallit Nunaat, to największa wyspa świata formalnie będąca autonomicznym terytorium zależnym Danii. Jej imponujący rozmiar wynosi ponad 2175 tysięcy kilometrów kwadratowych, nie jest to jednak wyspa gęsto zaludniona. Blisko 85 procent jej powierzchni pokrywa lądolód nieprzyjazny nie tylko ludziom, ale również większości roślin i zwierząt, nie zaskakuje zatem informacja o tym, że na Grenlandii mieszka zaledwie 57 tysięcy osób. Największa grupa mieszkańców zamieszkuje Nuuk, stolicę i największy port Grenlandii położony w południowo-zachodniej części wyspy, niemal co drugi mieszkaniec wyspy znajduje przy tym schronienie w wiosce lub niewielkim miasteczku w głębi lądu. Sami mieszkańcy Grenlandii to przede wszystkim potomkowie Inuitów zwanych często w polskiej literaturze Eskimosami oraz Europejczyków, którzy docierali na wyspę w ciągu kolejnych dziesięcioleci. Dzielą oni Grenlandię z Europejczykami urodzonymi na wyspie oraz tymi osadnikami, którzy przyszli na świat poza wyspą, zdecydowali jednak, że to ona zostanie ich ojczyzną. Wyspiarze posługują się na ogół jednym z trzech dialektów języka grenlandzkiego, biegle mówią przy tym również po duńsku, jest to bowiem drugi z obowiązujących tu języków urzędowych. Młodzi ludzie zamieszkujący grenlandzkie miasta coraz sprawniej komunikują się również po angielsku. Zdecydowana większość mieszkańców wyspy to luteranie, choć postępująca laicyzacja sprawia, że często nie są to już osoby aktywnie uczestniczące w obrzędach religijnych. Na wyspie można spotkać również zielonoświątkowców, katolików oraz Świadków Jehowy, a także wyznawców tak zwanych religii etnicznych. Spotkanie tych ostatnich nie jest jednak proste, okazuje się bowiem, że dziś stanowią oni zaledwie 0,7 procent mieszkańców Grenlandii. Grenlandia została odkryta w dziesiątym wieku naszej ery przez norweskich Wikingów, jej historia nie składa się jednak z krwawych bitew i wyniszczających wojen, ale przede wszystkim z kolejnych etapów nierównej walki toczonej przez człowieka i arktyczną przyrodę. Jeszcze przed pojawieniem się Norwegów Grenlandię zamieszkiwały ludy arktyczne, w chwili odkrycia wyspy była ona jednak niezamieszkana. Również przodkowie Inuitów nie są wcale jej rdzennymi mieszkańcami, trafili bowiem na wyspę dopiero w trzynastym wieku. Sześć stuleci później wyspa stała się duńską kolonią. Od 1979 roku Grenlandia posiada pewien poziom autonomii, który pozwolił jej między innymi na wyłączenie się spod działania prawa wspólnotowego po przystąpieniu Danii do Unii Europejskiej. W referendum, które odbyło się w 2008 roku Grenlandczycy opowiedzieli się zresztą za zwiększeniem praw autonomicznych, choć zastrzegli, że wcale nie zamierzają rezygnować ze współpracy z Danią. Terytorialnie Grenlandia przynależy do Ameryki Północnej, choć od wschodu Cieśnina Duńska oddziela ją od europejskiej Islandii. Zdecydowana większość Grenlandii leży w północnym kole podbiegunowym, co przyczyniło się zarówno do rozwoju na wyspie specyficznej flory i fauny, jak i do pojawienia się tu nietypowych zjawisk atmosferycznych takich, jak choćby zorza polarna. Flora Grenlandii jest dość uboga, składają się bowiem na nią przede wszystkim mchy i porosty, które potrafią dostosować się do niełatwych warunków, jakie tu panują. Krzewy i karłowate drzewa można zobaczyć jedynie na południu wyspy zaś północne jej wybrzeże jest praktycznie pozbawione jakiejkolwiek roślinności. Trudne warunki klimatyczne przyczyniają się również do tego, że ubogi jest świat zwierzęcy, z którym mamy do czynienia na wyspie. Na lodowcu zwierzęta są praktycznie niespotykane, jedynie na wybrzeżach można więc zobaczyć renifery, niedźwiedzie, lisy, wilki i zające polarne. Morze jest jednak bogate zarówno w ssaki morskie, jak i ryby i to właśnie one przez wieki żywiły wyspiarzy. Grenlandia jest zresztą miejscem często odwiedzanym przez myśliwych na wycieczki, okres polowań pozwala im bowiem na sprawdzenie swoich umiejętności w ekstremalnie trudnych warunkach w starciu ze zwierzyną różniącą się od tej, którą można spotkać w polskich lasach. Ludność miejscowa coraz chętniej zabiera zresztą turystów na polowania pozwalając im przekonać się w praktyce, jakie uczucie może towarzyszyć podczas zastawiania sideł na woła piżmowego. Zimą polowania odbywają się z wykorzystaniem psich zaprzęgów, które od wieków są wykorzystywane przez Grenlandczyków po to, aby dotrzeć w najbardziej niedostępne miejsca. Również latem nie ma mowy o wygodnym kwaterunku i dowozie na łowiska w komfortowych warunkach, myśliwy musi więc liczyć się z koniecznością mieszkania w namiocie i niejednokrotnego testowania własnej kondycji. Podczas polowania na Grenlandii można spotkać nie tylko woła piżmowego będącego na ogół celem wyprawy, ale również szereg innych zwierząt, warto jednak pamiętać, że lisy polarne, renifery i foki można jedynie fotografować. Psie zaprzęgi, z którymi maja do czynienia myśliwi trafiający zimą na Grenlandię, to zresztą jedna z największych atrakcji czekających tu na turystów. Prowadzą je na ogół silne i oddane grenlandzkie husky, które w przeszłości transportowały nie tylko upolowaną zwierzynę, ale również rannych myśliwych i wszelkie ciężary. Bardzo trudne warunki klimatyczne i geograficzne sprawiały, że człowiek poruszający się pieszo był skazany na pewną śmierć, psy mogły więc ocalić mu życie. Przejażdżka psim zaprzęgiem i dziś dostarcza wielu wrażeń zwłaszcza dla dzieci, że psów takich jak tu (blisko spokrewnionych w wilkami polarnymi) nie można spotkać nigdzie indziej. Spędzając wakacje na Grenlandii od października aż do końca lutego można zresztą zapoznać się z jeszcze jedną atrakcją, która z pewnością wywrze silny wpływ na turystów. Jest nią bez wątpienia zorza polarna, a więc zjawisko świetlne związane z przepływem prądu w jonosferze, w obszarze, w którym atmosfera ziemska przenika się z pasami radiacyjnymi. Grenlandczycy wykorzystują zorzę do organizowania wyścigów i przejażdżek psimi zaprzęgami, w czasie których można podziwiać nie tylko surowe piękno tutejszego krajobrazu, ale i mieniące się kolorami niebo.
A ja mam pytanie, co ciekawego można stamtąd przywieźć oprócz zdjęć i wspomnień? Jakieś wyroby tradycyjne?